środa, 26 listopada 2014

MAKIJAŻ: Połączenie zieleni z miedzianym odcieniem

Witajcie!
W powietrzu coraz bardziej czuć nadchodzącą zimę, bardzo mi sie to nie podoba. Mimo to, wczorajszy dzień jak najbardziej zaliczam do udanych. Wszystkim polecam ściankę wspinaczkową, co prawda zakwasy murowane, ale jaki to trening dla całego ciała ;D
Nie owijając już w bawełnę, przejdźmy do sedna sprawy.
Dzisiaj przygotowałam dla Was makijaż w odcieniach zieleni, miedzi i czerni. Miedź w tym makijażu po roztarciu bardziej przypomina mi złoto, ale można i tak ;)
Ogólnie zielone cienie w mojej kolekcji są przeze mnie niedocenione, więc chyba w najbliższych makijażach będe się na nich skupiać. Zobaczymy co z tego wyjdzie, a tymczasem zapraszam Was do oglądania zdjęć.






Co myślicie o takim połączeniu odcieni? :)


sobota, 22 listopada 2014

Czas regeneracji juz minął!

Witam wszystkich po bardzo, ale to bardzo długiej przerwie.
Przestałam blogować na czas mojego wyjazdu na staż do Berlina, ale juz wróciłam, więc wypadałoby się w końcu odezwać. Mam nadzieje, że nie macie mi za złe, że tak długo to trwało bo do Polski wróciłam już pod koniec września.
Nie da się krótko opowiedzieć jak było w Berlinie, w każdym razie mogę powiedzieć, że zdarzały się sytuacje kryzysowe, ale mimo wszystko bede pozytywnie wspominać ten wyjazd i mimo wszystko tęsknie.
Zdradzę Wam w sekrecie ze mieszkałam na cmentarzu, chociaż w to pewnie i tak nie uwierzycie ;D
W październiku zaczął się rok akademicki, więc czasu coraz mniej. Zresztą wciągnęłam się w Oriflame, praca z kosmetykami to coś co kocham! Dlatego jako pierwszą notkę po tak długiej przerwie przychodzę do Was z makijażem, który miałam na sobie aż wczoraj. Jestem na siebie zła bo miałam pieniążki przeznaczone na aparat, już nawet wiedziałam jaki model chce.. w tym pomogła mi Pati, za co jej bardzo ale to bardzo dziękuję! Jednak pieniążki na ten cel się bardzo szybko rozeszły i mam teraz do wyboru dużo tańszy aparat albo dalej robić zdjęcia telefonem.. Do póki nie podejmę słusznej decyzji zdjęcia będę robić tym co mam... Mam nadzieję, że mnie pamiętacie i po raz kolejny przyjmiecie mnie tak ciepło jak ostatnio ;)









Mam nadzieję, że makijaż się Wam spodobał, będę wdzięczna za wszelkie uwagi ;) 
Cassu ;)


środa, 28 maja 2014

Pharmaceris N - Krem nawilżająco - wzmacniający do twarzy

Hej Kochane! 
Po kolejnej nieobecności mogę do Was wrócić! Taaak, wiem że się cieszycie. Niektóre egzaminy już za mną, jeszcze inne przede mną. Dodatkowo na głowie mam teraz intensywną naukę języka niemieckiego z racji tego, że wybieram się na staż do Berlina w lipcu. No cóż, mam nadzieję, że ten nawał pracy wyjdzie mi na dobre. Trzymajcie za mnie kciuki! 
Jako, że już od dawien dawna nie było żadnej recenzji, a niektóre z Was chciały wiedzieć jak sobie radzi owy kremik to zapraszam dalej. ;)
Tak jeszcze na szybkiego dodam, że wydaje mi się, że problem naczynek jest trochę bagatelizowany.
Ostatnio wybierałam następce dla kończącego się kremu i stałam przed półkami w Rossmannie próbując znaleźć jakiś krem przeznaczony do cery z naczynkami. Niestety ich to z lupą trzeba szukać, bo albo masa kremów +40 albo do cery trądzikowej. Rozumiem, że trądzik dotyczy wielu osób, ale osób z problemami naczynkowymi też nie jest mało. Trochę się tym oburzyłam, ale już koniec tego dobrego czas przejść do bardziej interesującej treści niż moje wywody ;D 

Właściwa część będzie dotyczyć nikogo innego jak Kremu nawilżająco - wzmacniającego do twarzy Pharmaceris seria N - naczynka. 


Od producenta:
Wskazania: Krem polecany do codziennej pielęgnacji skóry z rozszerzonymi i pękającymi naczynkami oraz trwałym zaczerwienieniem, z tendencją do odwodnienia i przesuszenia.
Działanie: Krem nawilżająco-wzmacniający o lekkiej, szybko wchłaniającej formule dzięki synergicznemu działaniu wosku z oliwek i gliceryny penetruje w głąb skóry doskonale wiążąc i trwale utrzymując wodę w naskórku. Ekstrakt ze złotej algi wzmacnia hydrolipidowy płaszcz ochronny skóry zapobiegając nadmiernemu ubytkowi wilgoci. Krem zapewnia długotrwały efekt nawilżenia eliminując dyskomfort uczucia suchości. Witamina PP działa wzmacniająco na naczynia krwionośne redukując stopień zaczerwienienia skóry. Zawarty w kremie kompleks tiotainy i tioproliny posiadający zgłoszenie patentowe neutralizuje wolne rodniki chroniąc w szczególny sposób struktury komórkowe przed uszkodzeniami. Regeneruje naskórek przywracając miękkość i gładkość skóry. Systematyczne stosowanie kremu zmniejsza nadreaktywność skóry na czynniki zewnętrzne. 



Kilka słów ode mnie:
Krem zapakowany jest w kartonowe opakowanie, na którym można znaleźć szereg potrzebnych wiadomości, można znaleźć w nim nawet ulotkę w różnych językach, więc obcokrajowcy pewnie się ucieszą. Ewentualnie gdy chcemy się sprawdzić z jakiegoś języka, może się nam przydać. ;D
Opakowanie kremu niestety dla mnie jest nie praktyczne, dlatego że ma odkręcaną nakrętkę, która nie raz lądowała na podłodze po za tym przez opakowanie nie widać ile kremu zostało nam do końca. Nie skończyłam jeszcze swojego kremu, ale już czuje że lada dzień będę musiała je rozciąć aby wydobyć z niego ostatnie soki. Takie opakowanko kosztowało mnie 38 zł za 50 ml. Mi starczył na bardzo długo bo mam go aż od stycznia. Jeny powiem Wam, że nie wiedziałam, że aż tak długo go miałam. ;D 



Krem ma bardzo lekką konsystencje przez co bardzo łatwo się wchłania. Aplikowany pod makijaż nie rolował podkładu. Posiada też SPF 20, więc chroni naszą buźkę przed słońcem.
Co do działania to po pierwszych kilku użyciach nie byłam zachwycona, ale potem sie do niego przekonywałam. Może nie do tego stopnia żeby twierdzić, że jest genialny. Moja buzia nie jest wymagająca jeśli chodzi o nawilżenie, także u mnie się sprawdził i nawilżał ją na bardzo długo przez co cały czas jest gładziutka. Ale jeśli chodzi o wyrównanie kolorytu albo naczynka. To totalna klapa. Oczywiście nie spodziewałam się po nim, że zamknie mi naczynka, bo wiadomo że nie zrobi tego żaden krem, ale myślałam że może chociaż trochę zbledną, albo nie będę się tak rumienić. Niestety.
Jedynie mogę mu podziękować za to, że pod jego ochroną nie pękły mi kolejne naczynka. Dziekuje Ci!

W ogólnym rozrachunku nie wydaję mi się, żebym do niego wróciła. Nawilżenie jakie mi oferował zdecydowanie mi wystarczyło, ale liczyłam na coś więcej. I tego "więcej" dalej będę pilnie poszukiwać. 


Miała któraś z Was ten krem? Jak się u Was spisał? :) 

Cassu.

poniedziałek, 12 maja 2014

Paznokciowy team - wzorek nr 4 (28.04-11.05)

Witajcie Kochane! 
Już pierwszy egzamin mam za sobą, czuje że będzie dobrze tylko oby tak dalej. 
Mimo, że na blogu pojawia się dopiero trzeci wzorek tak naprawdę jest już to czwarty.
Poprzedni nie przypadł mi za bardzo do gustu, więc postanowiłam go pominąć. 
Nie wiem czemu tak późno publikuję zdjęcia skoro wykonałam go już dawno, dawno temu. 
No ale ważne, że jest! 


Jak to ja zapomniałam zrobić zdjęcia lakierów, których używałam a pisząc tego posta niestety nie mam ich przy sobie. Wiem, wiem jestem zła i niedobra.
Obiecuję poprawę i następny paznokciowy wpis będzie już ze wszystkimi szczegółami. 

Wzorek, którymi mieliśmy się inspirować w minionych dwóch tygodniach prezentował się następująco:


Moja wersja:



Już wiem jaki jest wzorek na obecne dwa tygodnie, chcecie zobaczyć?
Zobaczymy jak poradzę się z nim ;) Nie mogę się doczekać!

Jak Wam się podoba moja wersja kolorystyczna paznokietków? ;)

Cassu. :)

piątek, 9 maja 2014

Brzoskwinia na powiekach.

Cześć Kochane! 
Robi się coraz cieplej a mnie rozłożyła choroba, może nie jest tak tragicznie jak było ostatnio, ale no jednak. 
Dzisiaj przychodzę do Was z bardzo prostym makijażem w odcieniach brzoskwini i brązu. 
Ta brzoskwinka jest taka piękna, więc pewnie będę do niej często wracać.
Jak dla mnie ten makijaż jest idealny na dzień, a do tego bardzo łatwo go wykonać. 

Po raz kolejny muszę przepraszać Was za jakość zdjęć, jednak ostatnio jakoś opornie mi idzie ich robienie.
A aparat niestety do mnie nie przyjdzie w najbliższej przyszłości i muszę sobie radzić tym co mam...


Na początku trzeba zacząć od przygotowania buzi, także nakładamy wszelkie kremy, podkłady, korektory, bronzery i róże, których aktualnie używamy. Gdy już wszystko jest cacy przechodzimy do makijażu oka. 
Nakładamy bazę pod cienie. Następnie na ruchomą powiekę aplikujemy brzoskwiniowy cień, u mnie jest to Inglot 312. W zewnętrznym kąciku oka cieniem Flora z paletki Sleeka Garden of Eden zaznaczam zewnętrzny kącik i załamanie powieki, a następnie rozcieram nałożony cień do pożądanego przeze mnie efektu. Dolną powiekę zaznaczam tym samym brązem i rozcieram go pomarańczą ze złotymi drobinkami. Wewnętrzny kącik oka jak i łuk brwiowy rozświetlam szampańskim kolorem. Podkręcam rzęsy zalotka i tuszuję. Ta dam! 

A teraz czas na zasypanie Was jeszcze większą ilością zdjęć.





Zbliżenie na oczka

Czekam na opinie co sądzicie o makijażu. ;)

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Makijaż po długiej nieobecności

Hej kochane!:D
Chciałabym dzisiaj zaprezentować Wam makijaż, który obecnie na mnie gości.
Makijaż wykonałam paletką Sleeka Lagoon Aqua Collection. 
Z ważywszy na to, że za chwilę wychodzę nie będę przedłużać i od razu zasypie Was zdjęciami. 
Mam nadzieje, że Wam sie spodoba. ;)





Co sądzicie o tym makijażu? :)
Cassu.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Paznokciowy team - podejscie drugie, czyli wzorek drugi (31.03-13.04)

Cześć Laseczki! 
W ostatnich dniach nie było mnie nigdzie, nie miałam internetu. To było dla mnie niespodziewane, więc nie zdązyłam dodać wcześniej notki z zaległym wzorkiem. 
Zrobiłam go juz w tamtym tygodniu, ale dopiero teraz udaje mi się Wam go pokazać.
Jest to moje drugie podejscie do zabawy ze zdobieniem, mówiąc szczerze jestem z siebie dumna. 
Jako iż nie posiadam sondy ani wykałaczki, ani nic podobnego co mogłoby mi pomóc w zdobieniu paznokci pomysłowa Karolć postanowiła sama zrobić sobie sondę. Znalazłam stary patyczek po lodach i wystrugałam sobie cieniutki koniuszek. Niestety nie zrobiłam jej zdjęcia, nie jest to jakieś specjalne dzieło sztuki. 
Ale trzeba sobie radzić w życiu. ;D 


Obrazek tym razem posłużył mi za inspiracje i nie chciałam go w pełni odwzorowywać. 
Lakiery, które użyłam do zrobienia wzorka:


- znany już Wam Safari w odcieniu różu
- Wibo, Base NailPolish nr4





Co sądzicie o tym zdobieniu? 

Już w następnym tygodniu pojawi się kolejny wzorek, jaki to będzie? Zapraszam już niedługo. ;)

Cassu.





niedziela, 13 kwietnia 2014

Projekt denko po raz pierwszy - zimowa edycja

Witajcie Kochane! 
Denko miało pojawić się już dawno temu, ale miałam problemy ze zrobieniem zdjęć do niego, a jeszcze na początku tygodnia choroba rozłożyła mnie na łopatki, w sumie się nie dziwie, bo przez około 2 tygodnie przebywałam w środowisku chorych osób. A już myślałam, że ominie mnie wiosenne przeziębienie. Ale już jest lepiej i wszystko jest gotowe do przedstawienia.
Stwierdziłam, że bez sensu jest pokazywać Wam to co zużyłam co miesiąc, z prostego powodu nie zużywam tak wielu kosmetyków miesięcznie. Podjęłam więc decyzje, że denka będą pojawiać się sezonowo, to znaczy w zależności od pory roku. 
Jakiś miesiąc temu pożegnaliśmy zimę, więc zapraszam na zimowe denko.

Jak na około 3 miesiące nie zużyłam dużo produktów, co prawda mam jeszcze sporo kosmetyków, które lada chwila się wykończą, ale nie chciałam, żeby denko było oszukane albo naciągane. Kontynuując zużyłam 13 produktów, niektóre mnie zaskoczyły inne były wręcz neutralne. Swoją drogą powinno być o kilka więcej, ale czasami zapominałam i wyrzuciłam z przyzwyczajenia opakowanie. Następnym razem się poprawie, obiecuje. 

W ramach wyjaśnienia oznaczać je będę jako kupię ponownie, dobre, ale nie wiem czy kupię oraz na pewno nie kupię.
Nie przedłużając zapraszam do lektury ;)


Na pierwszy ogień idą produkty do włosów. To własnie ich zużywam najwięcej. 

 - Odżywka Garnier Ultra Doux Awokado i masło karite - Jest to odżywka, do której z pewnością mam sentyment, dlatego że to od niej zaczęła się moja przygoda ze zdrową pielęgnacją włosów. Uwielbiam jej działanie, wygładzenie jakie mi serwuje oraz zapach, który wyczuwalny jest przez długi czas. I do tego wszystkiego jest niedroga.
- Odżywka do włosów Alterra Aloes i Granat - Odżywka, której nie trzeba Wam przedstawiać. Już dawno zakupiłam drugie opakowanie, jednak znowu niestety jest na wyczerpaniu. Krótko mówiąc uwielbiam ją za działanie jakie funduje moim włosom oraz nie mogę zapomnieć o zapachu, uwielbiam takie kwaśne nuty
RECENZJA.
- Szampon Joanna Naturia Miód i cytryna - Szampon jak szampon, dobrze mył włosy, nie zrobił mi żadnej krzywdy ani z włosami ani ze skórą głowy, jednak pod koniec butelki trochę drażnił mnie jego zapach. Na chwilę obecną nie wiem czy kiedykolwiek do niego wrócę, jak już to do małej butelki. 
- Farmona, wcierka Jantar - Z pewnością kupie jak tylko zużyje nasiona kozieradki i wodę brzozową. Odkąd pamiętam mam problemy z przetłuszczającą się skórą głowy, gdy myłam włosy na wieczór rano i tak wymagały już mycia, dzięki tej wcierce mogę spokojnie umyć głowę wieczorem. Jednak kupiłam ją z nadzieją, że ograniczy wypadanie włosów czego nie zrobiła, no chyba że za krótko jej używałam.  
RECENZJA

- Bielenda, Żel do włosów Graffiti 3D bardzo mocny z kwasem hialuronowym i proteinami jedwabiu - był to mój pierwszy żel, którego używałam do stylizacji swoich loków, miał swoje wzloty i upadki ale to pewnie dlatego, że uczyłam się używać takich stylizatorów na swoich włosach. 
- Bielenda, Żel do włosów z czarną rzepą - Są to dwa takie same żele, z tym że po prawej jest jego nowsza wersja ze zmienionym składem. Zdecydowanie wolałam starą wersje, ale niestety już jej chyba nigdzie nie dostanę. Póki co zamykam rozdział z żelami, teraz będe próbować stylizować swoje loki za pomocą pianek.

- Płyn dwufazowy, Bielenda Bawełna - póki co jestem na etapie testowania innych produktów do demakijażu, jednak ten płyn towarzyszył mi od jakiegoś dłuższego bliżej nieokreślonego czasu. Zużyłam naprawdę wiele opakowań wersji z bawełną jak i wersji z awokado. Po obu zauważyłam, że moje rzęsy są w lepszym stanie, wcześniej używałam mleczek do demakijażu, co było dla mojego oka katorgą. Przy tych płynach zrozumiałam, że nie muszę tak mocno trzeć oka, żeby zmyć makijaż. Denerwowało mnie w nim tylko to, że jedna faza kończyła się szybciej niż druga oraz czasami denerwowała mnie ta tłusta warstwa na skórze. 
- Rival de Loop, Clean&Care żel do mycia twarzy - Na początku wysuszył mi okolice oczu, ale nie odstawiłam go dając mu drugą szansę. Podstawową swoja funkcję spełniał, dobrze oczyszczał. Jednak nie wiem czy do niego wrócę. Chociaż niska cena przemawia na jego korzyść.
- AA, krem do twarzy Wrażliwa natura do skóry wrażliwej - bardzo lubiłam ten krem, idealnie nawilżał buzie przez co była bardzo gładka. Jednak chciałabym szukać coraz to lepszych kremów, ale nie wykluczam, że kiedyś do niego wrócę.
- Ziaja, kremowe mydło pod prysznic, masło kakaowe - uwielbiam wszelkie zapachy kakaowe czy czekoladowe. Myje bardzo dobrze, a dodatkowo czeka nas uczta dla zmysłów. Może kiedyś spotkamy się jeszcze raz.
- Farmona, Sweet Secret, szarlotkowe masło do ciała - Moje kochane masełko, które dostałam od przyjaciółki. Jednym słowem jest genialne. Nie dość, że uwielbiam szarlotkę jako ciasto to jeszcze działanie tego masełka powala mnie na kolana. Nawilża skórę, która staje się bardzo gładka. Jeszcze podczas mycia czuć warstwę masła na ciele, także utrzymuje się bardzo długo.

W denku nie uwzględniałam żadnych próbek czy maseczek w saszetkach, które zużyłam. Swoją drogą nie było ich też tak dużo.
Na dziś to już koniec, mam nadzieję że jakoś udało Wam się dotrwać do końca. 
A niebawem ukaże się mój drugi paznokciowy wzorek na rzecz Paznokciowego Teamu.
Zapraszam! 

Miałyście coś z kosmetyków z denka? Jak się u Was spisały? 

Cassu. 

niedziela, 6 kwietnia 2014

Co przybyło u mnie w ostatnim czasie.

Cześć Kochane! 
W ostatnim czasie przybyło mi naprawdę bardzo dużo rzeczy, jednak nie jestem w stanie ich wszystkich spamiętać, więc nie wiem czy czegoś nie pominęłam. Następnym razem po prostu będę sobie zapisywać
.
Na początku marca mój chłopak sprezentował mi zamówienie z Cocolita, ileż ja czasu spędziłam na wybieraniu tego co chce. Taki wybór, że naprawdę ciężko na cokolwiek się zdecydować. Możecie mi wierzyć, bądź nie ale siedziałam nad tym 3h.
Po tym czasie już sama miałam dość.
Na pierwszy ogień idzie stosunkowo nowa, bo z początku tego roku paletka Sleek Garden of Eden


Marzyłam o niej dnie i noce, w szczególności ze akurat brakowało mi takich odcieni. Teraz mam ich pod dostatkiem ;D W paletkach Sleek przemawia do mnie dopasowanie nazw cieni do kolorów jak i nazwy samej paletki. Genialne wręcz. ;D

Drugą wybraną przeze mnie paletką była MUA 



Przy pierwszym uzyciu w tej paletce moją uwagę przyciągnął czarny, który jest naprawdę czarny jak smoła.
Jednak przy jej wyborze nie kierowałam się nim w ogóle, bardziej to chodziło mi o złotko, siwy, fiolet i bordo.

Ostatnią nową paletką w mojej kolekcji jest Technic




Idealne kolory na nadchodzącą porę roku, mam nadzieje że będzie mi się z nimi miło pracowało.
A z każdą paletką wyczaruje coraz to ładniejsze makijaże dla Was.
Także w najbliższym czasie spodziewajcie się dużo kolorów. ;) 

Dodatkowo zamówiłam eyeliner, po kilku użyciach już wiem, że pozostanie ze mną na dłużej. Zwłaszcza, że moje łzawiące oczy są nie lada wyzwaniem dla wszelkiego rodzaju eyelinerów. Ten na dobrą sprawę póki co zdał testy wstępne. 
Nie wiadomo o kim mowa? 
Oczywiście o Maybelline Eyestudio Lasting Drama!



Na cocolicie zamówiłam jeszcze dwie pomadki MUA oraz w końcu udało mi się nabyć mój pierwszy suchy szampon Batiste w wersji Cherry, ale niestety nie mam ich zdjęć. Mam nadzieję, że mi to jakoś wybaczycie.

Kolejną paczką, która dotarła do mnie dość niedawno bo przed weekendem jest zamówienie z Lawendowej Szafy. Jak tylko przyjechałam do domu cieszyłam się z niej jak małe dziecko z nowej zabawki.
Uczucie niezapomniane ;D 


W moim zamowieniu znalazły się dwa szampony
- Planeta Ogranica - szampon do włosów przesuszonych zabiegami kosmetycznymi - organiczny olej z rokitnika, miodunka plamista, olej lniany
- Naturia Siberica - organiczny szampon dla włosów suchych - Ochrona i odżywienie
Dwa balsamy do włosów:
- Planeta Organica - Morze Martwe - balsam odżywczy
- Planeta Organica - seria Afryka -  balsam do włosów farbowanych - olej arganowy 12%, olej z pestek moreli, ekstrakt z liści drzewa oliwnego.
Oraz maskę do włosów Planeta Organica złotą Ajurwedyjską - gęstość i wzrost

Po za tym nie mogłam zapomnieć o rosyjskich kosmetykach do twarzy. 



Jako, że mam naczynkową cerę postawiłam na delikatne glinki (biała i czerwona) i brzoskwiniowy peeling enzymatyczny Organic Shop.

Mam nadzieję, że moje włosy jak i twarz pokochają się z rosyjskimi kosmetykami i żaden z nich mnie nie zawiedzie. Testy uważam za rozpoczęte! 

Miałyście któryś z wymienionych przeze mnie kosmetyków? Czy może macie jakieś inne ulubione zza wschodniej granicy? :) 

W najbliższym czasie możecie się spodziewać mojego trzymiesięcznego - zimowego - denka ;) Zapraszam już niebawem!
Cassu. ;)