piątek, 27 grudnia 2013

Fiołkowo mi w głowie! - czyli dzienny makijaż krok po kroku.

Witajcie!
Święta świąte i po świetach! Tyle bylo zamieszania i już jest po wszystkim.
Teraz byle wytrwać do Sylwestra
Przed świętami pokazywało się multum makijaży na święta, teraz pokazuje się multum makijaży na tą jedyną noc na koniec roku. Ja jednak przygotowałam dla Was coś przyziemnego. 
Makijaż na codzień
Dla niektórych poprzednie makijaże byly zbyt mocne, więc tym razem postanowiłam uderzyć w nieco jaśniejsze kolory. Wybór padł na jasne odcienie fioletu - fiołeczki.
Dzisiaj dodatkowo będziecie mogli się dowiedzieć jak taki makijaż przygotować. 
Jest on naprawdę bardzo prosty i wydaje mi się, że każdy z Was może go na sobie wyczarować. 
Możecie użyć oczywiście innego zestawienia kolorów, nic nie jest Wam narzucone. 
Jeśli chcecie zobaczyć jak wykonać makijaż zapraszam do lektury. ;)

Na oczyszczoną i wykremowaną twarz nakładam podkład Pierre Rene Skin Balance no 20
Cienie pod oczami zakrywam korektorem z Wibo.
Pudruję twarz Cost Compact Powder z Manhattanu.
Policzki konturuję bronzerem Match Perfection z Rimmela.
Na miarę moich możliwości przeprowadzam korektę brwi i przechodzę do makijażu oczu.

Na powieki nakładam bazę pod cienie Kobo.
Na ruchomą powiękę nakładam cień Reflection z paletki Sleek Aqua Collection Lagoon.
Pod załamanie nakładam cień Stargaze i troszkę Saturn's ring z paletki Sleek Celestial, rozcieram go ku górze i dodatkowo zacieram granice pomiędzy dwoma cieniami.
Podkręcam rzęsy zalotką i tuszuje maskarą Lovely Pump Up.
Rzęsy tuszuje tylko na górze, kto chce może i na dole. 

Makijaż na twarzy prezentuje się następująco:




Jak Wam się podoba?

Zaczarowana chciałas to masz :*


Życzę Wam miłego popołudnia. ;)
Cassu.

czwartek, 26 grudnia 2013

Prezenty + pierwszy makijaż ;)

Hejo Miśki! 
Jak święta? Nie objedliście się za bardzo? 
W Wigilie myślalałam, ze się już nie rusze sprzed stołu. Dochodze do wniosku, że trochę kiepsko nie mieć żadnego samozaparcia w jedzeniu, no ale cóż zrobić skoro na stole tyle pysznosci?! 
Mam nadzieję, że chociaż Wam poszlo lepiej z umiarem.
W tym roku kolacje zaczelismy trochę późno, dlatego że tata pracował i czekaliśmy na niego. 
Opcja żeby zacząć bez niego nie wchodziła nawet w gre. 
Pierwszy dzień świąt jak zwykle spędziłam w piżamie, no dobra tylko ubrałam się na chwilę na spacerek z pieskiem. A po za tym to znowu obżarstwo! Dziś jest trochę lepiej, czas na odwiedziny rodziny w miejscowości obok. A przed tym mała dluga notka, bo chce Wam pokazać co dostałam! 
Jestem tak zadowolona z prezentów, ze głowa mała. 
Fakt faktem, że podpowiedziałam Mikołajowi co grzeczna Karolinka chce dostac, ale ciii ;D

Paletka Sleek aqua collection Lagoon

Dlugo zastanawiałam się jakie wybrać pędzle dla siebie, wiedziałam tylko, że chce Hakuro. 
Nie chciałam wyboru powierzać Mikołajowi, gdyż jak na faceta przystało się na tym po prostu nie zna. 
Ostatecznie zdecydowałam się na:
Do podkładu wybrałam H52
Co do pędzla do pudru to padł wybór na H100, Kabuki
H14 za jego wielofunkcyjność, można go uDżywać do bronzeru, różu oraz rozświetlacza
Pędzle do oczu:
H77
H78
H79
Dodatkowo skusiłam się na podkład kryjący Pierre Rene, Skin Balance No 20

Niespodzianką była dla mnie buteleczka ulubionych perfum od Fergie Outspoken

Od chłopaka dostałam kolejną paletke tym razem Sleek Celestial.
Jednak mnie kocha <3
A że sporadycznie zagląda na mojego bloga co ja tu wypisuje, więc chciałabym mu bardzo podziękowac.
DZIEKUJE :*


Dostałam jeszcz prezent od babci ale niestety nie udało mi się zrobić mu zdjęcia, ale dostałam od niej kosmetyczke, kredke do oczu w kolorze granatu z Lovely i tam jakieś duperele ;) 

Pierwszy makijaż jaki wykonałam nie powalał jednak zrobiłam mu zdjęcie, ale niestety bardzo grzeszy jakością, więc wątpie ze ktos by chciał zwrócic na niego uwage. 
Powiem tylko, ze babcia powiedziała, ze wygladam jak 'diabełek' ;D
Dziś było trochę lepiej umalowałam mamę, babcie no i siebie. Jednak zdjęcie zrobiłam tylko sobie.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba





Używacie pędzli Hakuro bądz paletek Sleek, jak u nich z trwałością i jakością? Co o nich myślicie? 
Jak Wam się podoba dzisiejszy makijaż? :)

Cassu. ;)

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt moi Drodzy!

Witajcie!
Nie bedę przedłużać bo pewnie każdy z Was i tak jest wystarczająco zabiegany. Mimo, że jestem w blogosferze od niedawna z tego miejsca chciałabym złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia.
Dużo zdrowa, dla mnie ono jest najważniejsze.
Radosnych świąt w gronie rodziny i swoich bliskich.
Dużo jedzenia, karpia bez ości. 
Dużo prezentów tych trafionych i nietrafionych jak najmniej ;D 
Spełnienia wszystkich najskrytszych marzen. 
W skrócie po prostu Wesołych Świąt. 

Już za pare godzin wszyscy zasiądziemy do wigilijnych stołów, z racji tego chciałabym pokazać Wam jak prosto przyzdobione będą moje paznokcie. 
Nie mialam czasu zeby wymyślac jakies wybitne zdobienie, dlatego zdecydowalam się na jednolity kolor. 
Specjalnie wczoraj zakupiłam na tę chwilę lakier Lovely Snow Dust nr 2.



Jestem nim troszke zawiedziona, ale o tym w najbliższej recenzji ;) 
Na paznokciach prezentuje się dość ładnie, przypomina mi śnieg, którego niestety z nami nie ma ;D
Bardzo ładnie mieni się w róznych kolorach przez brokat, ktory posiada. 
Musze przyznac, ze to pierwszy lakier o piaskowej strukturze i mimo wszystko bardzo mi sie podoba ;) 
Oby takich więcej! :D

Na koniec chcialabym się Wam pochwalić moimi pierwszymi pierniczkami ;D 
wiem, ze nie jestem jakos specjalnie uzdolniona i zdobienia nie sa klasy swiatowej jednak to moj pierwszy raz, więc prosze o wyrozumiałosc ;)

U mnie choinka stoi juz od wczoraj niestety nie mam jej zdjęcia, za to pod choinką masa prezentów, ktore dzisiaj pakowałam ;)
Nie mogę się doczekać aż zobacze ucieszone mordki moich bliskich ;) 

Jeszcze raz Wesolych Świąt!
 Cassu ;)






niedziela, 22 grudnia 2013

AA Wrażliwa Natura do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii.

Dzien dobry kochane! 
W ostatnich dniach jestem troszkę zabiegana, zwłaszcza że święta zbliżają się do nas coraz to większymi krokami. Przyjechałam do domu w sobote i od razu zaczęło sie sprzątanie. Dziś trzeba jedynie dokonczyć i już starczy tego wszystkiego. Po tym to czeka mnie tylko pomoc mamie w kuchni. 
Czeka mnie dzisiaj ozdabianie pierniczków, przyznam szczerze, że nigdy tego nie robiłam i jestem ciekawa efektu. ;) 
W wolnej chwili postanowiłam w końcu dla Was coś naskrobać. 
Przygotowałam dla Was recenzje kremu, którego używam już dluższy czas i jestem z niego zadowolona.
Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o kremie na dzień AA Wrażliwa Natura, zapraszam do lektury ;)

Oceanic, AA Wrażliwa Natura do skóry wrażliwej i skłonnej do alergii
Opis produktu:
Każdego dnia Twoja cera narażona jest na działanie szkodliwych czynników, które przesuszają skórę, negatywnie wpływają na jej koloryt i zdrowy wygląd. Aktywnie nawilżający krem na dzień oparty na składnikach pochodzenia naturalnego, pozbawiony syntetycznych dodatków i konserwantów, otuli Twoją skórę naturalnym pięknem.
Dzięki lekkiej konsystencji doskonale się wchłania, nie obciążając skóry i nie pozostawiając tłustej warstwy na jej powierzchni. 
0% alergenów, konserwantów, syntetycznych barwników, alkoholu, olejów mineralnych i pochodnych ropy naftowej, silikonów, syntetycznej kompozycji zapachowej, olejków eterycznych, glikolu propylenowego (PEG). 
Skład:
Aqua, Octylododecanol, Dicaprylyl Ether, Parfum, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Sterate Citrate, Glycerin, Cucurbita Pepo Seed Extract, Centaurea Cyanun Flower Water, Glyceryl Caprylate, Xanthan Gum, Citric Acid.
(zaczerpnięte z wizaz.pl)

Producent: 
Oceanic S.A
Cena/dostępność: 
ok.20 zł/50 ml, wydaje mi sie ze w promocji będzie znacznie tańszy. Rossmann, ale wydaje mi się, że będzie w wiekszosci drogerii.
Opakowanie: 
Słoiczek wykonany jest z grubego plastiku, jego szata graficzna jest bardzo minimalistyczna z rysunkiem kwiatu bławatka. Opakowanie zawiera 50 ml produktu, który dodatkowo zabezpieczony jest sreberkiem, wiec mamy pewność, że nic się nie wyleje ani nikt wcześniej tego kremu nie używał. Słoiczek bardzo dobrze leży w ręce. 


Zapach:
Może wydać się to śmieszne ale dla mnie on pachnie margaryną, znaczy no nie do końca. Margaryna kojarzy mi się bardzo z ciastem kruchym, wiec mozliwe ze to jest ten zapach. Jednak zapach jest tylko wczuwalny w słoiczku, po aplikacji na twarz staje się on dla mnie niewyczuwalny. 
Aplikacja:
Krem jest dość gęstej konsystencji, ale nie sprawia to żadnych problemów przy rozmarowywaniu. Bardzo szybko się wchlania i nie roluje podkładu, także nie widze przeciwskazań, żeby stosować go pod makijaż. 
Nie pozostawia po sobie tlustego filmu, chociaż nasza buzia nie będzie po nim matowa. Jedynie do czego moge się przyczepić to do tego, że razem z ubytkiem produktu ciężko go nabrać na palec przy dłuższych paznokciach. Ale wydaje mi się, że jest to kłopot przy wszystkich kremach do twarzy w słoiczkach.

Działanie:
Czyli to co interesuje nas najbardziej. Moja buzia jest znacznie bardziej nawilżona i wygładzona. Nie zapchał mnie i nie przyczynił sie do powstania nowych wyprysków. Krem zapewnia nam nawilżenie na cały dzień, ale ja go stosowałam również na noc i tutaj jak dla mnie radzi sobie równie dobrze. Takie opakowanko starczyło mi naprawdę na długi, długi czas. W sumie już nie pamiętam od kiedy go mam, ale jestem z niego naprawdę zadowolona. Mogłabym ciągle dotykać i głaskać swoją buźke ;D
Podsumowanie:
Za niewielką cene dostajemy krem, który systematycznie stosowany zapewni nam nawilżenie na długi czas. 
Alergicy mogą go śmiało stosować, gdyż nie zawiera parabenów ani silikonów, także jest dla nich w pełni bezpiecznym produktem. 
Ocena: 10/10 (nie będę odbierać mu za opakowanie, bo nie to się liczy)

Mieliście styczność z tym kremem? Czy przypadł Wam go gustu tak jak mi?

P.S Jednak na chwilę obecną potrzebuje jakiegoś kremu do cery naczynkowej, bo ten mi się lada dzień skończy.
Czy macie jakies sprawdzone kremy do cery naczynkowej, które mogłybyście polecić z czystym sercem?

wtorek, 17 grudnia 2013

Nudziakowy róż, czyli Wibo Express growth, trends nude.

Witajcie!
Każdego ogarnęła mania nudziaków, w tym mnie. Już jakiś czas temu, a było to bardzo dawno, zakupiłam mój pierwszy kolor nude, jest to brudny pudrowy nude. Numer niestety mi się starł. Jeśli chcecie zobaczyć jak się prezentuję zapraszam dalej.
Producent: Wibo
Cena: ok. 5 zł
Dostępność: Drogerie Rossmann
Opakowanie:
Jest to dość standardowe opakowanie lakierów Wibo wykonane z grubego przezroczystego szkła. Z czasem użytkowania zauwazyłam problem z otwieraniem nakrętki, być może powoli już mi zasycha.
Na tyle opakkowania producent informuje nas, że jest to lakier z zaawansowaną multi-witaminową formułą wspomagającą wzrost paznokcia o pojemności 8,5 ml.
Widać jak bardzo zjechała mi się nalepka, podejrzewam, że to własnie tam był nr koloru. 

Aplikacja:
Paznokcie malujemy za pomocą wąskiego pędzelka, który jest równo ścięty. Niestety przy jednej warstwie na paznokciu widoczne są przeswity, jednak druga warstwa rozwiązuje ten problem. Lakier pozostawia na paznokciu delikatny połysk. Sam w sobie lakier jest gęsty, ale może to być wynikiem, że po prostu zasycha. 
Nie pozostawia jakiś większych widocznych smug, no chyba że przy pierwszej warstwie. Czas schnięcia też jest w tym przypadku zaletą. Dwie warstwy schną około 10 minut, więc jak dla mnie to nie jest dużo. 
Trwałość:
Z tym zawsze mam problem, nie ważne co robie każdy lakier ma bardzo krótką trwałość na moich paznokciach. Jeśli wiecie z czym się to wiąże to byłabym wdzięczna za rady w komentarzach. ;)
Bywa tak, że wytrzyma u mnie bez odprysków przez 3 dni, a czasami już następnego dnia ubytki są zauważalne. 
Wspomnę tylko, że wykonuje codzienne czynnosci domowe i codziennie myje wlosy, co tez może mieć duży wpływ na trwałość.
Podsumowanie:
Jest to dobry lakier za naprawdę niską cene, każdy może znaleźć odpowiedni odcien dla siebie. Jesli chodzi o wspomaganie wzrostu paznokcia to szczerze nic takiego nie zauwazylam, być moze nie jestem aż taka spostrzegawcza. ;D
Ocena końcowa:
Zdecydowanie 10/10

A Wy używacie lakierów Wibo? Jakie kolory do Was najbardziej przemawiają? :)



niedziela, 15 grudnia 2013

Recenzja: Eyeliner w żelu Catrice


Cześć! 
Każdy ma swój sposób na zrobienie idealnej kreski, który ćwiczył milion razy, aby osiągnąć idealność. 
Najcięższe dla mnie jest stworzenie na jednym i drugim oku identycznej kreski. Zawsze różnią się zakończeniem, no cóż nie pozostaje nic innego niż ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. 
Dziś przychodzę do Was nie z lekcją jak rysować kreskę a recenzją eyelinera w żelu od Catrice.
Muszę przyznać, że jest to mój pierwszy eyeliner w żelu, wcześniej używałam pisaków lub po prostu w płynie. Jedne sprawdzały się lepiej, jedne gorzej. 
Doszłam do wniosku, że nakładanie eyelinera w żelu za pomocą pędzelka jest znacznie wygodniejsze.
I w moim odczuciu czuje, że bardziej panuje nad tym jak ma wyglądać kreska niż przy rysowaniu eyelinerem płynnym. Jednak nie znalazłam jeszcze mojego żelowego faworyta.
Dziś przychodzę do Was z recenzją, mojego pierwszego żelusia:

Eyeliner w żelu, Catrice

Od Producenta:

Nie musisz być profesjonalną top modelką aby stworzyć równą i trwałą kreskę. Teraz jest to możliwe dzięki ultra-wygładzającej, żelowej formule. Eyeliner w żelu CATRICE może być nakładany tak precyzyjnie jak liner w płynie - dla uzyskania szczególnie jedwabistego wykończenia i fascynująco intensywnego spojrzenia!

Skład:
ISODODECANE, CYCLOPENTASILOXANE, TRIMETHYLSILOXYSILICATE, POLYETHYLENE, MICA, SYNTHETIC FLUORPHLOGOPITE, DISTEARDIMONIUM HECTORITE, PROPYLENE CARBONATE, SILICA, PHENOXYETHANOL, CI 77007 (ULTRAMARINES), CI 77400 (BRONZE POWDER), CI 77491, CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE)

Dostępność/cena:

Drogerie Natura/ ok. 16.99 zł/4g
Ja go kupiłam na wyprzedaży i zapłaciłam około 6 zł, może trochę więcej. Niestety dokładnie nie pamiętam

Moja opinia:
Kolor:
Black Jack with Goldie Hawn, 050. Nie jest to czysty, matowy czarny. Posiada w sobie nienachalny złoty brokat. Drobinki po aplikacji na oko nie rzucają w się oczy, praktycznie można powiedzieć, że ich po prostu nie widać. Jednak co do pigmentacji po aplikacji musze się przyczepić, niestety jak dla mnie pozostawia wiele do życzenia. Być może jest to spowodowane wyżej wspomnianym brokatem, nie wiem. 

Opakowanie:
Słoiczek mieści w sobie 4g produktu, sam w sobie jest wykonany z grubego szkła, z nakrętką nie ma najmniejszego problemu. Kawałek denka mi odprysł, jednak spowodowane to było upadkiem, więc nie mam mu tego za złe. Po za tym jest to typowe opakowanie dla eyelinerów w żelu, nic szczególnego. Produktu jest dużo, używam go od października i wydaje mi się, że nie zużyłam nawet połowy.

Aplikacja:
Przechodzimy teraz do najważniejszej części. Specjalnie do żelu zakupiłam pędzelek. Jednak albo pędzelek jest tu winny albo sam eyeliner i niestety nie współpracuje nam się zbyt dobrze. Na pędzelek musze nakładać bardzo dużo produktu, żeby zrobić jakąkolwiek kreskę. Ba, nawet muszę go dokładać, żeby uzyskać porządaną intensywność koloru. Żel jak dla mnie nie ma konsystencji kremowej, jest dosc zbity, ale jeszcze nie jest kamieniem. Określiłabym bardziej jako bardzo gęsty glutek, który bardzo ciężko nanieśc na powiekę. Nie da się porządnie zaaplikować go jednym pociągnięciem, trzeba jakby ciapać. Ostatnio zabłysło mi światełko w tunelu, że może żel powoli zastyga w opakowaniu. Ale zeby po tak krótkim czasie? Niestety nie mam obycia z takimi eyelinerami, więc nie wiem jak temu zaradzić. Po prostu eyeliner nie dal mnie.
Po za tym w trakcie noszenia go pęka na powiece, a jak już zdaży się ze nie pęknie to kolor zawsze wyblaknie a w zewnętrznym kąciku oka w ogole już go nie będzie. 



Swoją drogą to dzisiejszy efekt nie był aż taki zły, ale nie będę Wam pokazywać rozmazanego placka, którego teraz mam w zewnętrznym kąciku oka ;)



Demakijaż:
Dwie kreski na dłoni próbowałam umyć wodą z mydłem, jednak minimalnie ruszyły się z miejsca. Więc co do wodoodporności nie mogę się przyczepić. Szkoda, że daje się pokonać łzą, ale to nikt im sie oprzeć nie może. ;/
Przy użycia jakiegokolwiek mleczka czy płynu spokojnie sobie poradzimy. Noszę soczewki, więc nie lubię trzeć oczu na siłę, przy nim na szczęście nie pamietam niczego takiego.

Posumowanie:
Jak dla mnie jest to eyeliner, który nie jest wart zakupu. Słaba trwałość na powiece i trudności w aplikacji przemawia do mnie bardzo negatywnie. Do tego eyelinera trzeba mieć naprawdę dużo cierpliwości, mi jej niestety czasami brakuje. Zwłaszcza rano kiedy mam bardzo mało czasu na użeranie się z nim. Jednak mimo wszystko byłabym sklonna spróbować innych kolorów, chociażby żeby sie przekonać czy zachowują się podobnie. Jeśli chcemy robić delikatne kreski z marnym błyszczącym wykończeniem to jak najbardziej trafiłyście w dziesiątkę. Ja jednak będę dalej szukać swojego ulubieńca. Wierzę, że gdzieś tam na mnie czeka. 
Ocena końcowa: 3/10

Dodatkowo na koniec zrobiłam dla Wam zdjęcie dzisiejszego makijażu, który stworzyłam na sobie w efekcie nudy. ;)

Dzisiaj bardzo delikatnie ;)

Miłego wieczoru ;) Cieszmy się bo jutro już poniedziałek ;)